wtorek, 25 czerwca 2013

opowiadanie 3

Cisze przerwała Agata.
- Dorotko ja bym radziła ci pilnować tego twojego męża, bo naprawdę ktoś ci go kiedyś odbije.Szczególnie jeśli będzie tak świetnie gotował.
- Czyli mam rozumieć, że smakuje- powiedział Wojtek
- Smakuje? ty się jeszcze pytasz! To jest pyszne
- Tak. To jest po prostu wyśmienite- dodał Marek
- No widzisz jak tak wybrednemu Markowi smakuje to musi być pyszne- powiedziała Agata
- Nie jestem wybredny to ty zazwyczaj wybrzydzasz
- Akurat tu muszę się z tobą Marku nie zgodzić, ponieważ Agata to wszystkożerna istota- wtrąciła się Dorota nie chcąc kolejnej kłótni
- W sumie to fakt.- powiedział Marek- Agata pochłania wszystko w dużych ilościach
Małżeństwo zaśmiało się wraz z Markiem. Po chwili nawet Agata się uśmiechnęła. Reszta wieczoru upłynęła w miłym nastroju, nie licząc prowokujących wypowiedzi Agaty i Marka względem siebie, ale wtedy zazwyczaj wtrącali się Dorota z Wojtkiem nie pozwalając im rozpoczęcia kolejnej kłótni. Około 23.00 Agata powiedziała że musi już iść, gdyż ma jutro ważną rozprawę i musi się jeszcze przygotować. Marek też stwierdził że musi się zbierać. Pożegnali się z Dorotą  i Wojtkiem  po czym  opuścili dom przyjaciół. Gdy Agata stała przed domem zauważyła że zostawiła telefon w mieszkaniu i nie ma w tej chwili czym zadzwonić po taksówkę. Marek widział, że szukała czegoś. Domyślił się że chodzi o telefon. Po chwili zobaczył minę Agaty, która mówiła, że nie  wie co ma teraz zrobić. Postanowił jej pomóc.
- Może zabierzesz się ze mną?
- Dzięki nie. Przejdę się.
- Chyba sobie żartujesz! Nie puszcze cię w środku nocy samej do domu.
- Coś ty taki troskliwy nagle się zrobił?
- Agata możemy się choć raz nie kłócić?
- A czy ja się kłócę? Ja po prostu mówię to co mnie zastanawia.
- Dobra może inaczej. Nie przerywaj mi. Nie chcę dowiedzieć się jutro rano, że znaleziono ci martwą i zgwałconą w jakimś rowie pod Warszawą. Rozumiesz? Nie chce mieć cie  na sumieniu. Więc z łaski swej skorzystaj z mojej propozycji i po prostu pojedź razem ze mną.
- Marek...
- Nie przyjmuje sprzeciwu.
W tym momencie podjechała taksówka Marka. Marek otworzył drzwi i spojrzał na Agatę
- Wsiadasz czy nie
- Mówiłam że się przejdę
- Mowy nie ma. Wsiadaj!- powiedział trochę podniesionym  i nie znoszącym sprzeciwu tonem
Agata nie miała ochoty na kłótnie. Była na to zbyt zmęczona. Westchnęła i wsiadła do auta. Zaraz po nie wsiadł Marek.
- Gdzie państwa zawieś?
Marek podał adres Agaty. Kierowca od razu ruszył. Po nie całej minucie Marek poczuł coś na swoim ramieniu. Odwrócił głowę. To Agata zasnęła i położyła głowę na ramieniu Marka. Mecenas Dębski tylko się uśmiechnął. Samochód zatrzymał się.
- Jesteśmy na miejscu- rzekł kierowca
- Dobrze. Agata- Marek zaczął ją budzić chociaż  miał dużą ochotę tego nie robić. Podobało mu się jak Agata spała na jego ramieniu.
- Tak- mamrotała Agata. Dopiero teraz poczuła się niezręcznie kiedy zorientowała się że ma głowę na ramieniu głowy. Szybko oprzytomniała i powróciła do pozycji siedzącej jak najdalej od Marka.
- Jesteśmy na miejscu - powiedział Dębski
- Aha. Dobra. Dzięki.- Wysiadła
- Do jutra
- Do jutra

2 komentarze: